Obecny czas to Sob 5:20, 20 Kwi 2024 | Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zobacz posty bez odpowiedzi
Forum SMUTNE WIERSZE Strona GłównaForum SMUTNE WIERSZE Strona Główna
Użytkownicy Grupy Rejestracja Zaloguj

Ofelia...
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SMUTNE WIERSZE Strona Główna » Miłość
Zobacz poprzedni temat | Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lukrecja




Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 22:38, 19 Lip 2006    Temat postu: Ofelia...

Żeby zrozumieć koniec tego opowiadania trzeba sobie znaleźć obraz John'a Everett'a Millais'a "Ofelia" (tudzież "Śmierć Ofelii", taka pani z "Hamleta" Szekspira Smile )

"Ofelia"

Byli wprost idealną parą… Bardzo się kochali i pokazywali to całemu światu. Joel był gwiazdą- liderem zespołu Good Charlotte, który odnosił na świecie coraz większy sukces. Vanessa- była zwykła dziewczyną. Skończyła liceum i poznałam Joela, który mógł sobie pozwolić na to, aby jego dziewczyna nigdzie nie pracowała.
- Pamiętasz, jak się poznaliśmy?- powiedziała do niego leżąc obok
- Pewnie, nie zapomnę tego nigdy- na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech
Vanessa była kelnerką w jednej z restauracji w Los Angeles. W pierwszym dniu swojej pracy wylała na Joela kilka drinków i tak wszystko się zaczęło…
- Ubierz się- powiedział i sam podniósł się z łóżka- Za pół godziny mamy spotkanie, a potem koncert
Wstała i posłusznie zrobiła, co jej kazał. Opuścili ekskluzywny hotel w Miami i udali się na spotkanie w telewizji.
Vanessa bardzo lubiła pozostałą część zespołu… Z wzajemnością zresztą…
- Cześć, chłopaki!- każdy z nich dostał od niej buziaka w policzek
- Pięknie dziś wyglądasz- zasypywał ją komplementami bliźniak Joela, Benji
Po występnie poszli do kawiarni
- … I wtedy wszedł Joel… Wyobrażacie sobie jego minę?- rozśmieszał wszystkich Paul- basista
Dziewczyna popijała swoje kokosowe cappuccino i patrzyła przez okno. Mamusia pocieszała dziecko, które właśnie się przewróciło. Tak bardzo brakowało jej takich wspomnień z dzieciństwa… Kolorowo nie było nigdy… Ojciec pił od zawsze, a matka dołączyła do niego zaraz po tym, jak urodziła się Vanessa. Żyje właściwie tylko dlatego, że zajmowała się nią jej wspaniała babcia, która niestety rok temu odeszła z tego świata. Jedyne wspomnienie z dzieciństwa to wieczna ciemność, bo w domu nigdy nie było prądu…
- Co o tym myślisz, Van?- Benji wyrwał ją z zamyślenia- Vanessa?!?!
- No? A o co chodzi?- odezwała się po chwili
- O to, czy idziesz z nami jutro na plażę- wytłumaczył jej Billy- drugi gitarzysta
- Pewnie, ze tak- dziewczyna uśmiechnęłam się do swoich przyjaciół
- Joel, coś ty taki małomówny?- zauważył Chris
- Myślę- odpowiedział chłopak
- To faktycznie coś nowego u ciebie- podsumował brata Benji, ale ten w ogóle nie zwrócił na to uwagi
- Możemy już się zbierać, tak nawiasem mówiąc- powiedział Paul
- No to chodźmy!- wszyscy się podnieśli i poszli do taksówki
Dochodziła 17… Koncert miał się zacząć za godzinę. Cały zespół jeszcze raz przypomniał sobie listę granych piosenek. Potem każdy nastrajał swój instrument. Vanessa rozmawiała z Chrisem, który jako jedyny nie miał co robić, bo jego perkusja stała już na scenie, pod którą zaczęli powoli zbierać się fani czekający na występ.
- A teraz zespół, na który wszyscy czekacie: Good Charlotte!!!- krzyczał ktoś ze sceny
Rozległy się brawa… Vanessa widziała wszystko zza kulis. Kochała ich piosenki, te teksty mówiące o prawdziwym życiu, a nie kolejnej nieszczęśliwej miłości…
- „Oh my love, please don’t cry, I’ll wash my bloody hands and we’ll start a new life…”*- Joel zaczynał śpiewać właśnie jej ulubiony utwór
Ta piosenka opowiadała o chłopaku, który zakochał się w pewnej dziewczynie, ale ona była już z innym i z miłości podciął drugiemu gardło…
Jeszcze kilka piosenek i koncert się skończył
- To teraz idziemy do baru!- zaproponował Billy
- Niezły pomysł- przytaknęła mu reszta
Po godzinie siedzieli w jednym z lokali w Miami. Każdy zamówił sobie innego drinka. Vanessa delektowała się smakiem Love Juice- soku miłości.
Gadali i śmiali się- właściwie to, co zawsze
- Widać między wami ewidentną różnicę- mówiła dziewczyna porównując tatuaże Joela i jego brata- Benji, to ty jesteś bardziej stuknięty
Uwielbiała uśmiech starszego bliźniaka i ten jego dołeczek w policzku
-Ty za to nie masz w ogóle tatuaży- Benji wystawił jej język- I jesteś mało punkowa
- Mało punkowa?! O, ty!- udawała, że go dusi- Popatrz tylko- też pokazała mu język
- Kiedy zrobiłaś tego kolczyka?- zapytał Chris
- Jakieś 2 tygodnie temu- odpowiedziała popijając drinka- Wy naprawdę ślepi jesteście… Nikt nie zauważył… Pomijając Joela…
- Oj, bo…- próbował dyskutować Billy, ale wszyscy zaczęli się śmiać
Siedzieli w barze jeszcze dobre 2 godziny. Śmiali się, wygłupiali, planowali kilka kolejnych dni… Vanessa kochała chłopaków- każdego na swój własny sposób…
Joel był tego wieczora jakby nieobecny… Błądził wzrokiem po ścianach i w ogóle nie skupiał się na słowach reszty zespołu.
- Dalej myślisz?- dogryzał bratu Benji
- Tak, cały czas…- i dalej pogrążył się w rozmyślaniach
- On jakiś dziwny dzisiaj jest…- zauważył Paul- Uważaj na niego, Van… Może się już upił- uśmiechnęliśmy się do siebie
Po 11 zdecydowali się wracać do hotelu. Droga nie była długa, więc postanowili się przejść w tą piękną wrześniową noc. Atmosfera miasta była niesamowita… Wszystkie budynki miały świetną iluminację. Hotele odróżniało lekko różowe światło. I jeszcze te rośliny rosnące na ulicach… Miami to piękne miasto…
Po 15 minutach znajdowali się już przed wejściem do swojego hotelu
- Vanessa, może się przejdziemy?- Joel nie musiał jej długo namawiać
- Pa, chłopcy- dziewczyna dała im znowu całusa w policzek, a chłopak wymienił z nimi uścisk ręki
Wypożyczyli samochód i pojechali do zielonego lasku za miasto. Joel zaparkował i oboje wysiedli z wozu. Chłopak objął ją ramieniem. Szli tak, całkowicie w siebie wpatrzeni i w sobie zakochani. Zbliżała się północ… To jednak nie przeszkadzało im w czerpaniu ze spaceru miłych chwil. Zatrzymali się przy małym strumyczku.
- Van, jaka ty jesteś piękna… Proszę, daj mi rękę i zamknij oczy…- powiedział Joel po chwili milczenia
- Ale…- nie skończyła, bo chłopak położył jej palec na ustach
- Ciiiii… Nic nie mów… Just close your eyes…
Zamykając oczy widziała, jak Joel wyciągał coś z kieszeni spodni. Wiedziała, że to właśnie ten moment… Że jej chłopak zaraz wyciągnie pierścionek i zada jej bardzo ważne pytanie… Podała mu rękę… W tym momencie poczuła tylko silny, piekący ból…
Joel zamiast włożyć pierścionek na jej palec przeciął jej żyły na prawej ręce. Siłą zrobił to samo na lewej
- Joel…- z jej oczu równocześnie popłynęły dwie łzy
- Kocham cię…- powiedział- Patrz na mnie… Chcę widzieć, jak umierasz…- trzymał ją, żeby nie uciekła
- Dlaczego…- szeptała ostatkiem sił
- Wszystko z miłości… Nie możemy już być razem, a nie chcę, żebyś cierpiała- mówił zupełnie niewzruszony tą sytuacją
Ze stoickim spokojem patrzył, jak odchodzi osoba bliska jego sercu… Nie uronił nawet jednej łzy… A przecież najgorsza zbrodnia to zabić miłość…
Wziął jej martwe ciało, ostatni raz pocałował jej lodowate już usta i położył w zimnej wodzie strumyka, blisko brzegu. Jej zakrwawione ręce ułożył wzdłuż ciała i podniósł tak, że wyglądały, jakby były w geście pojednania. Otworzył jej usta i oczy… Joel tak bardzo lubił obrazy Millais’a…

* "My bloody valentine", Good Chalotte


Post został pochwalony 0 razy
...
Zobacz profil autora
Powrót do góry
Artystka




Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Somewhere...

PostWysłany: Czw 8:12, 20 Lip 2006    Temat postu:

I znów pojawia się motyw śmierci... Jednak tym razem nie samobójczej - morderstwo wg mnie jest nawet ciekawsze. Zabić kogoś, kogo się kochało, lub kocha. Egoistyczne...

Post został pochwalony 0 razy
...
Zobacz profil autora
Powrót do góry
Lukrecja




Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 22:12, 20 Lip 2006    Temat postu:

Motyw śmierci to mój ulubiony motyw Very Happy Można powiedzieć, że motyw przewodni w mojej twórczości Very Happy Egoizm jak egoizm... To była inna forma opiekuńczości i troski... On po prostu nie chciał, żeby ona cierpiała...

Post został pochwalony 0 razy
...
Zobacz profil autora
Powrót do góry
Artystka




Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Somewhere...

PostWysłany: Pią 11:23, 21 Lip 2006    Temat postu:

Nie mógł być pewny, że będzie cierpieć... Może wcale go nie kochała?Smile A on ją ot tak zarżnął. Sadysta jeden:(

Post został pochwalony 0 razy
...
Zobacz profil autora
Powrót do góry
Lukrecja




Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 11:44, 21 Lip 2006    Temat postu:

Trochę takich sadystów na świecie niestety też jest...

Post został pochwalony 0 razy
...
Zobacz profil autora
Powrót do góry
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SMUTNE WIERSZE Strona Główna » Miłość
Wyświetl posty z ostatnich:   
 
 
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:  

Strona 1 z 1


Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Możesz zmieniać swoje posty
Możesz usuwać swoje posty
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Theme created OMI of Kyomii Designs for BRIX-CENTRAL.tk.